Iskierka ponowie odkryła fototapety New York. Cztery razy odkryła i to w jednym miejscu odkryła i w jednym wzorze odkryła, a Czarnej Zebry odkryła. Początek odkrywania był banalny.
Kilka dni temu Iskierka buszując w internecie zauważyła, że zachowuje się w sposób irracjonalny. Grzebie w stogu siana i szpilki szuka. Inspiracji szuka. Do życia dekoracyjnego wizji poszukuje. Niemal jak w zbożu nastolatek. W za dużym świecie New Yorku kraulem pływa. Raz na mieliznę trafi. Innym razem w prąd morski do witryn tratwę poprowadzi.
Omal ominęła i dalej dryfując popłynęła. Zapewne nie ma w tych fototapetach trąbek i lodowiska. Nie ma nawet ciszy, ale jest zastygła w pół sekundy chwila. Tutaj się dzieje. Ruch i ślad jego czasu odciśnięty w powietrzu. Linie żółtych samochodów stygnące powoli w ułamku na ułamek. Dynamicznie! Proste przejście, koleżanki paplające o facetach zapewne. Autobus wiozący pragnienia do miejsc, gdzie zapewne się spełnią.
Iskierka była chwilę temu u koleżanki mieszkającej w innym, pięknym miejscu.
- Pięknie tu – powiedziała do koleżanki.
- Pięknie?
- Można by mieszkać i żyć bez wytchnienia do końca i wszystko co się stanie odciśnięte miałoby piękno tego miejsca.
- Hm.
- Ty to masz szczęście – dokończyła Iskierka.
- Wiesz. Ja tu mieszkam już siedem lat i właściwie to tego piękna już nie widzę. Wstaję rano do roboty. Po drodze odstawiam córę do przedszkola. Później wracam do domu.
No właśnie
0 komentarze:
Prześlij komentarz